Autor |
Wiadomość
|
bumar1
|
Wysłany: Pią 15:57, 29 Maj 2009 Temat postu: Wymowa nazwy Intermarche czy Entermarche |
|
|
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: GRUDZIĄDZ
|
Witam ponownie,
Znowu mam podobny problem jak niegeyś z odmiana nazw Real iKaufland. Obecnie mam pytanie dotyczące marketu Intermarche i odmiany tej nazwy.Jak wymawiamy ? Czy w Intermarche, czy z francuska w Entermarche.Chodzi właśnie o tę pierwszą literkę.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Karen
|
Wysłany: Pią 18:01, 29 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Jakby nie patrzeć, to spółka francuska, zatem "entermarsze".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
angasc
|
Wysłany: Wto 22:30, 02 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy
|
A to niby dlaczego? Czy jesteśmy Polakami c zy Francuzami?
Jakoś innym nacjom nie przeszkadza narodowa wymowa obcych słów.
Dla Niemca Palmolive to będzie fonetycznie " palm oliwe" a nie palmoliv, Colgate to " kolgate " a nie kulgejt. Wystrczy poogladać zachodnie stacje telewizyjne i ich reklamy. I to nie tylko niemieckie, ale również francuskie, angielskie czy włoskie.
Czy my, Polacy zawsze musimy robic z siebie błaznów i na siłę udawać że my tacy światowcy jesteśmy i umiemy się wysłwiać? Innym nacjom to wisi. Dla nich ważniejsze jest dostosowanie nazwy do rodzimego języka.
Dla mnie osobiście Intermarche to " intermarsze ", Carrefour to " karfur". IKEA to " ikea" a nie ajkia. Podobnie EURO to "euro" a nie "ojro" a Leroy Merlin to "leroj merlin" a nie "lerła merlę". Jeśli zachodnie, czy jakiekolwiek inne obce koncerny chcą się na rynku polskim zadomowić, to niech się przyzwyczają. Tym bardziej, że na wszystkich innych rynkach mogły to zrobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karen
|
Wysłany: Śro 0:52, 03 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
1) Carrefour akurat tak się wymawia, Ikea też
2) Jeśli konsekwentnie, to powinieneć mówić "Intermarche"; "ch" a nie "sz"
3) Colgate działa w Europie od lat 20.-tych, zatem niemieckie "Kolgate" tkwi zbyt głęboko, żeby je nagle wykorzenić, bo nastała moda na angielski.
3) Co do tego czy wisi, czy nie wisi, to się nie zgodzę. Angielski króluje. Oczywiście, nie zawsze i wszędzie. Zależy od grupy wiekowej, warstwy społecznej itd. Myślę, że ciekawym wyjściem jest strategia przyjęcia innej nazwy w każdym kraju, jak np. Algida (w Niemczech "Lagnese"). Poza tym, chyba nikt nikomu nie będzie wytykał jako błędu, jeśli źle wymówimy nazwę. Taki Real: trudno bez szczegółowej wiedzy stwierdzić, skąd pochodzi i wg norm którego języka go wymawiać. I przecież nie mamy obowiązku znać wszystkich języków europejskich.
Ponadto, ostatnio przedsiębiorstwa przyjęły taktykę zmiany nazw na bardziej polskie:
ING - kiedyś mówiono "aj en dżi" - od paru lat mamy "i en gie"
AIG - kiedyś "ej aj dżi" teraz "a i gie" - to akurat w czasie kryzysu wskazane, hihi
Podobnie jzresztą jak nazwy geograficzne.
Niedawno w mediach oburzano się na "Wroclau" (niestety, nie jestem pewna pisowni), co jak się okazuje, jest oficjalną nazwą Wrocławia w języku francuskim. To tak, jakby oni obrażali się o "Paryż", bo w końcu to Paris.
W kontekście powyższego, wymawiaj sobie, angasc, jak dusza zapragnie lub intuicja podpowiada, nawet "po polskiemu".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
polataj
|
Wysłany: Śro 19:07, 03 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
No to i ja dorzucę swoje trzy grosze w tym temacie
Mnie akurat urzeka pełna swoboda i brak kompleksów przy odczytywaniu rozmaitych obcych nazw, które zalały nasz język. W ogóle mam wrażenie, że nazwanie produktu słówkiem dyskusyjnym w wymowie jest dla producentów patentem na podniesienie jego wartości i jakości w oczach (uszach?) potencjalnych klientów. Dlatego z uciechą wyłapuję kolejne wersje nazwy wspomnianej sieci sklepów Mam już w kolekcji: Marszand, Marsze, Muszkieterowie, Intermarsz, Intermarsze, Marszal i Framaż I na tym z pewnością nie koniec.
To tylko potwierdza słowa iż....Polacy nie gęsi
Zgodzę się też z angasc (angaskiem? ), że to zmartwienie koncernów - jak sobie nazwali, tak mają - ot, choćby takie oczywiste w wymowie żarówki....
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez polataj dnia Śro 19:07, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
angasc
|
Wysłany: Czw 23:53, 18 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy
|
Karen napisał: |
1) Carrefour akurat tak się wymawia, Ikea też
2) Jeśli konsekwentnie, to powinieneć mówić "Intermarche"; "ch" a nie "sz"
3) Colgate działa w Europie od lat 20.-tych, zatem niemieckie "Kolgate" tkwi zbyt głęboko, żeby je nagle wykorzenić, bo nastała moda na angielski.
3) Co do tego czy wisi, czy nie wisi, to się nie zgodzę. Angielski króluje. Oczywiście, nie zawsze i wszędzie. Zależy od grupy wiekowej, warstwy społecznej itd. Myślę, że ciekawym wyjściem jest strategia przyjęcia innej nazwy w każdym kraju, jak np. Algida (w Niemczech "Lagnese"). Poza tym, chyba nikt nikomu nie będzie wytykał jako błędu, jeśli źle wymówimy nazwę. Taki Real: trudno bez szczegółowej wiedzy stwierdzić, skąd pochodzi i wg norm którego języka go wymawiać. I przecież nie mamy obowiązku znać wszystkich języków europejskich.
Ponadto, ostatnio przedsiębiorstwa przyjęły taktykę zmiany nazw na bardziej polskie:
ING - kiedyś mówiono "aj en dżi" - od paru lat mamy "i en gie"
AIG - kiedyś "ej aj dżi" teraz "a i gie" - to akurat w czasie kryzysu wskazane, hihi
Podobnie jzresztą jak nazwy geograficzne.
Niedawno w mediach oburzano się na "Wroclau" (niestety, nie jestem pewna pisowni), co jak się okazuje, jest oficjalną nazwą Wrocławia w języku francuskim. To tak, jakby oni obrażali się o "Paryż", bo w końcu to Paris.
W kontekście powyższego, wymawiaj sobie, angasc, jak dusza zapragnie lub intuicja podpowiada, nawet "po polskiemu". |
ad pkt 1 - Karfur - OK. Ale chyba nie słyszałaś nigdy jak Anglik wymawia IKEA.
ad pkt 2 - OK. Masz rację.
ad pkt 3 - nieprawda. Może i nazwa funkcjonuje od lat 20-tych, ale nie zmienia to faktu że zarówno starsze jak i młodsze pokolenia Niemców, Wlochów, Francuzów czy Hiszpanów używają wymowy fonetycznej. I moda na angielski nie ma tu nic do rzeczy.
ad3a - angielski króluje??? To chyba w takich zadupiach jak Polska, Ukraina czy Białoruś. Każdy naród z prawdziwej Europy używa własnych nazw fonetycznych. Polecam albo oglądanie obcojęzycznych stacji telewizyjnych, albo wakacje za zachodzie Europy. Jak sama posłuchasz, to może się przekonasz. Inne nacje są dumne ze swoich wartości, między innymi lingwistycznych. Tylko taka biedota europejska jak my czy inne kraje byłego bloku wschodniego starają sie na siłę być " światowcami ". Tylko że w ten sposób stajemy się światowcami ze słomą w butach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez angasc dnia Czw 23:58, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karen
|
Wysłany: Pią 0:06, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Cytat: |
w takich zadupiach jak Polska |
nie ma to jak patriotyzm i poczucie własnej wartości...
ad. 3. jeśli mały Hans od zawsz korzystał z [kolgate], to już tego nie zmieni. Ale jeśli pojawi się na rynku nowy produkt, to możliwe jest przyjęcie obcej formy fonetycznej. Niektórzy Niemcy twierdzą, że "hairdresser" to niemieckie określenie fryzjera. Niemcy-lingwiści, dodam.
"światowcy ze słomą w butach" - bardzo mi się podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
angasc
|
Wysłany: Pią 22:13, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy
|
Karen napisał: |
Cytat: |
w takich zadupiach jak Polska |
nie ma to jak patriotyzm i poczucie własnej wartości...
ad. 3. jeśli mały Hans od zawsz korzystał z [kolgate], to już tego nie zmieni. Ale jeśli pojawi się na rynku nowy produkt, to możliwe jest przyjęcie obcej formy fonetycznej. Niektórzy Niemcy twierdzą, że "hairdresser" to niemieckie określenie fryzjera. Niemcy-lingwiści, dodam.
"światowcy ze słomą w butach" - bardzo mi się podoba  |
Akurat partiotyzm i poczucie wlasnej wartości mam dość dobrze rozbudowane Ale w tym przypadku nie jest to kwestia patriotyzmu. To po prostu realne spojrzenie na rzeczywistość. Wybaczcie proszę jeśłi komuś zrobię krzywdę poniższymi słowy, ale prawie zawsze jestem w stanie rozpoznać Polaka na ulicach zachodniej Europy. Południowej również. Podobnie jak grupkę Amerykanów w dowolnym miejscu swiata. To po prostu rzuca się w oczy. Zachowanie, styl ubierania się, wiele innych rzeczy które nawet trudno opisać. To się po prostu widzi ( na szczęście to już nie te lata, gdy również się czuło ).
Karen, Ty masz coś wspólnego z Niemcami, nieprawdaż? Zapytaj jakiegoś bardzo dobrze Ci znanego Niemca jak jest w stanie opisać Polaka.Takiego zwykłego, szarego obywatela z ulicy.
Ja zapytałem. I dlatego napisałem, że jesteśmy zadupiem Europy. Bo nie jest ważne w tym przypadku co sami o sobie myślimy. Ważne jak jesteśmy postrzegani i co nas myślą inne nacje.
Na zakończenie muszę uczciwie powiedzieć, że nasz wizerunek na zachodzie w ciągu kilkunastu lat bardzo się poprawił. Ale naprawdę mnóstwo jeszcze przed nami. Pracujmy nad tym wszyscy.
PS. Zamiast [ kolgate ] spróbuj użyć pasty Dr. Hauschka. Naprawdę warto
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
angasc
|
Wysłany: Pią 22:24, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy
|
Karen napisał: |
"światowcy ze słomą w butach" - bardzo mi się podoba  |
Ta słoma wzięłą mi się z pewnej historyjki.
Otóż do jednego z pubów przyjęto nowego kelnera. Pierwszy dzień w pracy, nieznane otoczenie, cała ekipa znająca się od dawna i jeden nowy na którego starzy spoglądają dość nieufnie.
Przy stoliku zasiada modnie ubrany młodzieniec otoczony wianuszkiem blondynek. Zawołał naszego kelnera, zamówił gin z tonikiem ( tak po światowemu ), jednocześnie wyciągając na wierzch plik funtów szterlingów ( w tym momencie dzikie błyski w oczach wszystkich blondi ).
Kelner przyniósł drinka, klient rzucił mu niedbale 5 funtów i z pogardą w głosie rzekł:
- a gdzie słomka?
- Słomkę to sobie kawalerze z butów wyjmij - odrzekł spokojnie nasz kelner.
Od tej chwili stał się najlepszym kumplem całej załogi pubu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karen
|
Wysłany: Sob 12:20, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Cytat: |
Zapytaj jakiegoś bardzo dobrze Ci znanego Niemca jak jest w stanie opisać Polaka.Takiego zwykłego, szarego obywatela z ulicy. |
Nie da się ukryć.
Ale to też zależy od kultury osobistej i - niestety - jest mocno skorelowane z warstwą społeczną i wykształceniem. Niedawno na Onecie był ciekawy artykuł - zwierzenia pilotów wycieczek, całkiem podobny do przytoczonej przez Ciebie historii z kelnerem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Wolffówna
|
Wysłany: Wto 8:46, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
A mi się wydaje, że nie ma nic złego w dążeniu do doskonałości
Mam na myśli to, że jeśli ktoś się stara poprawnie wymawiać, to jest to dążność godna pochwały. Wiadomo z góry jednak, że przeciętny Polak nie zna nie wiadomo ilu języków i sposób odczytywania obcej nazwy pozostanie dla niego zagadką. Dlatego wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest propozycja tłumaczenia nazw, albo chociaż czynienia ich "swojskimi" - przez samych właścicieli marki. Nie da się jednak wymawiać "tak, jak się pisze", bo proszę sobie wyobrazić próby wymówienia nazwy "Renaux" lub "Bordeaux" w ten sposób. Wyjątkowo niewygodne
A co do tego, że "angielski króluje", to muszę się zgodzić, bo za sprawą Amerykanów wymawiamy na przykład japońskie słowa w sposób dosyć odległy od ich właściwego brzmienia, choć właściwsza wymowa przyszłaby nam bez trudu. Chodzi mi o to, że w japońskim nie ma twardych dźwięków takich jak "dż", "sz", czy "cz" - jest "dź", "ś", "ć". Ale przecież wszyscy w Polsce wiedzą, że "gejsza" (nie "gejsia"), "dżudo" (nie "dziudo"), "szogun" (nie "siogun") i oczywiście góra "Fudżi", choć tak naprawdę to wymawia się Fudzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karen
|
Wysłany: Wto 9:36, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Cytat: |
Wiadomo z góry jednak, że przeciętny Polak nie zna nie wiadomo ilu języków i sposób odczytywania obcej nazwy pozostanie dla niego zagadką. |
ale jesteśmy na tym punkcie przewrażliwieni; tak, jak wspomniano powyżej: Niemiec, Francuz, czy Anglik nie będą się przejmowali i przekręcą nazwę obcą na swoją. Ponadto, na Zachodzie częściej tłumaczy się nazwy własne. To my szukamy perfekcji, mamy kompleksy na punkcie nieznajomości języków obcych.
A w pewnych kręgach nie wypada nie mówić "langłydżem".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Wolffówna
|
Wysłany: Wto 9:54, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Pewnie coś w tym jest, w tych kompleksach. Bo śmiejemy się z Francuzów czy Włochów, że nie potrafią sklecić zdania w żadnym języku poza własnym, ale może ten śmiech jest podszyty jakoś zazdrością, że mają odwagę sobie na to pozwolić. Pozostaje pytanie: czy uważać taką postawę (jaką prezentują obywatele części krajów bardziej od nas na zachód) za powód do dumy, czy za zarozumiałość? Mnie się osobiście wydaje, że to jest jedno i drugie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|